środa, 13 marca 2019

Fragmenty spotkania Z WIDOKIEM NA RODZINNY DOM 08/02/18


Fragmenty spotkania 
Wieczór autorski Klaudii Natalii Jaissle (KJ),
 Biblioteka Publicznaw Markach
08.02.18 

Prowadzenie wieczoru:
Małgorzata Rowicka (MR), dyrektor Biblioteki Publicznej w Markach
Twórczość poetki przedstawił:
Aleksander Nawrocki (AN), wydawca, poeta, prozaik, eseista, tłumacz i krytyk
Recytacja wierszy:
Agnieszka Lużyńska

MR: Witam Państwa w Dniu Poezji. Pytałam Pani Klaudii czy jest taki jeden dzień co roku, ten sam, kiedy jest Światowy Dzień Poezji. Pani Klaudia Powiedziała coś ładnego, że to jest zawsze wtedy, kiedy jest poeta. Dzisiaj mamy Dzień Poezji u nas, Światowy też, dlatego, że ponieważ rozciąga się od Marek po Sycylię i z powrotem przez Düsseldorf, przez Francję i malownicze Alpy, o czym Pani Klaudia będzie opowiadać sama. Jest poetką, ale nie zawodową, ponieważ zawodowo pracuje w zupełnie innej dziedzinie. Jest artystką – to są jej prace plastyczne, które pokażemy potem Państwu bliżej. Przedstawiam Państwu naszego gościa: Pani Klaudia Jaissle, z domu Chojnowska. Mam nadzieję, że resztę opowie Pani sama. A o poezji Pani Klaudii dzisiaj będzie mówił Pan Aleksander Nawrocki, też poeta, krytyk, wydawca od bodajże 92 roku i redaktor naczelny „POEZJI dzisiaj”. Dziedzina w tej chwili trudna w tej chwili. Czy przegrywa w tej chwili z Zenkiem Martyniukiem, Panie Aleksandrze? Czy nie staje z nim w szranki?
AN: A kto to jest Zenek Martyniuk? (śmiech, też publiczności, gromkie brawa) Ale śpiewa?
MR: Śpiewa, tańczy i różne inne rzeczy robi. 
AN: Czyli to jest sezon. A poezja nie jest sezonowa. 
Polityk powinny być transparentny. Nie mówi się przejrzysty, nie mówi się przeźroczysty, tylko transparentny. A dlaczego transparentny, skoro mamy piękne słowo: przejrzysty, przeźroczysty?
Pani Klaudio, Pani twórczość jest przejrzysta, Pani dusza jest przejrzysta. Pani umie z czytelnikami dzielić się sobą tak, żebyśmy mogli Panią zrozumieć nawet, jeżeli miejscami nie rozumiemy. Ale przeważnie Panią się rozumie i za to wielkie brawa Pani Klaudii.   
A z kolei jest Pani poetką niezwykłą i musi Pani, nie inaczej, bo jest pani moją autorką. Bo przecież do jakiegoś partacza wydawcy by Pani nie poszła, tylko u nas pani wydaje. I to słusznie. I jeszcze jedno: mądrze Pani robi, że Pani pisze w kilku językach. Wydaje Pani po polsku, po angielsku, myślę, że niedługo będzie po włosku, po francusku, bo wtedy jesteśmy otwarci na świat. Polska niestety kończy się poza Polską, a to nasza wina była, tak się historycznie ułożyliśmy, że mogliśmy mieć język jeden z ważniejszych w Europie, ale nie mamy. W związku z powyższym należy się dostosować to tej rzeczywistości, jaką mamy.
Proszę państwa Klaudia jest osobą wielotwórczą, osobą niezwykłą oczywiście. Jej haftowania to są czyste wiersze. Proszę zobaczyć, o, czy to nie wiersz? Przecie wiersz! Jednym może się kojarzyć, że to jakiś robak jest, ale bardzo ciekawie zrobiony (Ośmiornica, okładka tomiku Paleta barw). Natomiast drzewo (Niebieskie drzewo, okładka tomiku Widok) jest znakomicie wyhaftowane i to jest ładniejsze niż nie jeden wiersz. Prawie tak, jak wiersze Mickiewicza, a nawet ładniejsze, bo Mickiewicz nie robił takich pięknych obrazów. A ten tutaj, to też jest Pani (Bursztynowy pejzaż)?
KJ: Tak, to jest wszystko moje.
AN: To jest niestety za ładne, jak dla Pani (śmiech publiczności). Z takim obrazem to nie chciałbym się przez całe życie rozstawać. Potem Pani go wyceni i się dogadamy.
KJ: (ze śmiechem)To jest niestety prezent dla mojej najukochańszej mamy, więc bezcenny i nie do sprzedania.
AN: Ukradnę go (śmiech publiczności). Jeśli się dzieło sztuki ukradnie, to nie jest to grzech (śmiech publiczności). Proszę Pani wszystkie wiersze zwróciły moją uwagę, ale jeden jest wręcz znakomity i nikt takiego nie napisał. Pani pozwoli, że go przeczytam (do Agnieszki Lużyńskiej) niezależnie od tego, że Pani będzie później czytać. Nie zabiorę Pani chleba. Ten wiersz jest z pierwszego tomu pod tytułem Krople, a pod tym jest Pomiędzyi wiersz nosi tytuł Modlitwa. Państwo się wsłuchajcie, a wtedy przyznacie sobie słuszność, że nigdy takiego mądrego, pięknego wiersza jeszcze nie słyszeliście:

Modlitwa
To była nic nie znacząca godzina
ani pełna; nawet nie wpół do.
Kolejny dzień w roku (nie niedziela),
a jednak przyszłam do Ciebie.
W przedsionku przyjęta,
zadawałam pytanie: i co teraz?
Jestem w Twoim domu,
chociaż jesteś wszędzie.
Za mną ćwierć mojego wieku – 
poprosiłam o jeszcze.
Wokół mnie bliscy –
poprosiłam, by też zostali.
Poznałam choroby – 
poprosiłam o zdrowy umysł i oczy.
Odejmij od bliskich cierpienie.
Wszystko w Twoich rękach.
A Ty o co mnie prosisz?
AN: Prawda, że piękny? Takiego wiersza dotąd nie czytałem. Wczoraj w nocy, o północy po raz pierwszy go przeczytałem. Kilkanaście Pani wierszy mi się podobało. Wszystkie wiersze są oczywiście bardzo interesujące, ale siedem Pani wierszy jest szczególnych i zaraz je Pani wypomnę. Z tomu Widokwiersze, które moją szczególną uwagę zwróciły, to jest Oliwka. Państwo na pewno wiedzą, jaka jest oliwka w słoiku, ale nie wiecie, jak wygląda – nie wszyscy – naturalnie. To jest oliwka (Pan Aleksander pokazuje obraz z polsko-włoskiej antologii Mosty). Oliwka jest taka, że dla niej tysiąc lat życia, to jest normalka. Ale potrafi więcej żyć. Ona jest bardzo pękata, jak już jest dojrzała, taka gdzieś, nie wiem (Pan Aleksander pokazuje średnicę oliwki na szerokość swoich ramion). Nafotografowałem jej w południowej Italii, tam ona sobie rośnie. Jest taka wysoka gdzieś do sufitu, ale to są drzewa-dzieła sztuki. Jeśli są brzydkie, to tak osobliwie brzydkie, że aż ładne. Im brzydsze, tym ładniejsze, bo wtedy są one takie pękate. hen, hen. I proszę Państwa to jest właśnie ten wiersz, który Pani Klaudia napisała: Oliwka. Niezwykłej urody wiersz, pasuje do drzewa jak ulał. Pasuje i nawet jest w tym wierszu o tym, że pewno Chrystusa też pamięta taka oliwka. Bo te dwa tysiące lat to ona też ma. Drugi wiersz pod tytułem List. Pani ma bardzo ciepłe rodzinne wiersze. O ojcu bardzo trudno pisać, wszyscy piszą o matkach.
KJ: (wskazując na Pawła Chojnowskiego) Tam siedzi!
AN: To proszę się pokazać. (Paweł Chojnowski wstaje przy gromkim aplauzie). Wszyscy piszą o matkach. Jak syn pisze o matce, to ja mówię: to jakiś maminsynek. Natomiast jeśli córka pisze o ojcu, bardzo rzadko córki piszą o ojcu, a Pani napisała. Wiersz jest znakomity. Proponuję, żeby też został przeczytany nawet, jeśli w programie jest co innego. Wiersz Skarga– to jest o pejzażu, o widoku. Piękny wiersz. To tak, jakby o drugim człowieku było. I jeszcze gdzieś mi się podobał taki wiersz, o psie (śmiech).Świetny wiersz o psie, bo tam jest naprawdę, co pies w nas widzi, jak nas spostrzega. I ten wiersz się nazywa proszę Państwa Psia myśl. Nie: psia kość, tylko psia myśl. Wiersz świetny, obowiązkowo powinien być przeczytany i dobrze, że jest w programie. Potem Panda.Wiecie Państwo co to jest, to taki misiek, który czterdzieści kilogramów jakiejś rośliny zjada liście, a potem śpi. O dłonii zobaczcie jaka krótka metafora w tym wierszu: dłoń zdaje się być przedłożeniem duszy. O tym to nawet ja dotąd nie pomyślałem, a myślałem, że już o wszystkim pomyślałem. Piękny to jest wiersz, piękna metafora. Spotkanie– słucham Chopina na końcu: kiedy jest mi smutno, słucham Chopina. Ja muszę się Państwu przyznać, że ja w ogóle nie słucham Chopina, bo on dla mnie jest tali a smętny, za delikatny. O, ta jedyna jego… jak ona się nazywa, co car powiedział, że armaty ukryte w kwiatach. 
Publiczność: Etiuda rewolucyjna!
AN: Tak jest! To jest męskie akurat, męski kawał muzyki. I proszę Państwa jeszcze List w butelce, bo to o naszych wspólnych przyjaciołach z dalekich krajów, czyli z południowej Italii. 
Za co Panią się lubi? Pani lubi mojego malarza i z resztą to też Pani malarz jest. Z resztą ja uważam go za najwybitniejszego, najbardziej oryginalnego malarza, czyli Van Gogha. Wielka sztuka musi mieć, jeśli nie odrobinę szaleństwa, to dużo szaleństwa. Niektórzy mówią, że sztuka to jest mądrość. Nie! Mądrość to jest nuda! Czy kto szuka mądrej kobiety za żonę proszę Państwa? Nie! (śmiech publiczności) Czy któraś z Pań szuka mądrego męża? Nie! Zupełnie inne mają Panie wybory. Natomiast tutaj właśnie jest Van Gogh wielkim malarzem. Pamiętam jego pole pszeniczne z czarnymi krukami, na tle błękitnym, ale aż czarnym polem przez te unoszące się kruki. To byli dwaj przyjaciele Van Gogh i Gauguin, jeden drugiego nazywał partaczem, ale Van Gogh miał słuszność, bo jednak Gauguin to nie jest to samo. 
Okładki Pani ma znakomicie zaprogramowane. Ta okładka najbardziej trafia do mnie (Paleta barw). Nie, proszę Państwa, to: (Bursztynowy pejzaż). To, to jakoś tak schowam, żeby Pani zapomniała to zabrać (śmiech). Prawdziwym dziełem sztuki trzeba się przecież dzielić. Bardzo Państwu dziękuję za uwagę. Pani Klaudio – gratuluję. A ja specjalnie dla Pani kupiłem sobie dzisiaj okulary. One są zupełnie niepraktyczne, ale mi się one podobają (śmiech). Prawda, że ładne? (potwierdzenie publiczności) No to się cieszę. Bardzo dziękuję (gromkie brawa). 
A teraz pytanie do Państwa, kto to napisał? Kto zgadnie, ten dostanie książkę. Kończy się ten wiersz tak: Czucie i wiara silniej mówią do mnie, niż mędrca szkiełko i oko. Martwe znasz prawdy nie znane dla ludu. Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce. Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu. Miej serce i patrzaj w serce!Kto wie, kto to napisał?
Publiczność: Mickiewicz! Mickiewicz!
AN: Kto zdobył książkę, kto wiedział pierwszy, że Mickiewicz? To Pani Klaudio proszę od razu nagrodzić książką, bo potem się zapomni. 
Co dotarło do mnie? Co w moją duszę zapadło po Pani wierszach, to z państwem się podzieliłem. I przede wszystkim gratuluję Pani jako poetce niezwykłej. Przemowa jest dobra, jeśli jest krótka, bo potem już wszyscy się nudzą i chcą posłuchać wierszy. To ja na tym ewangelię poetycką pozwólcie, że zakończę. Myślę, że Pani jest usatysfakcjonowana. To, co umiałem, to powiedziałem.

Wywiad
Małgorzata Rowicka rozmawia z Klaudią Jaissle

MR: To może już zaczniemy chronologicznie. Do 2009 mieszkała Pani w Markach, była Pani na studiach antropologicznych na Uniwersytecie Warszawskim i w Krakowie.
KJ: Zgadza się.
MR: A czemu antropologia?
KJ: Poprzez ciekawość świata. Okres studiowania był dosyć długi, było też wiele problemów, aby zakończyć studia. Osoba, która mi pomogła w całym procesie zakańczania studiów ponownie zwróciła moją uwagę na ciekawość świata, która popchnęła mnie do studiowania tego kierunku. Wielość kultur, sam człowiek jest nośnikiem znaczeń, który jest absolutnie fascynujący na każdym kroku i myślę, że to był powód, dla którego poszłam na antropologię. Jednym z innych powodów było to, że zdałam język francuski bardzo dobrze na maturze. Warunkiem dostania się na studia było to, że na egzaminie należało zdać bardzo dobrze język obcy oraz historię. Udało mi się dobrze te dwa egzaminy i dostałam się na antropologię.
MR: Dostała się Pani na antropologię, a potem w ramach programu MOST wyjechała Pani do Francji.
KJ: Inaczej, w ramach programu MOST wyjechałam do Krakowa. 
MR: Skąd się Pani we Francji wzięła?Wiem, że wyjechała tam Pani, aby restaurować jakąś starą kapliczkę. Od tego zaczęło się podróżowanie?
KJ: Był to pomysł mojej koleżanki, która wielokrotnie wyjeżdżała na taki program, aby odrestaurować zabytki we Francji. Było to na Południu Francji. Wkład finansowy był minimalny, a za pracę mogliśmy zwiedzać region. Ten miesiąc spędzony na Prowansji był jednym z najbardziej niesamowitych momentów w moim życiu. Z resztą kluczowy, ponieważ tam poznałam mojego przyszłego męża Philippa, który niestety nie przyjechał dzisiaj ze mną, ale bardzo chciał tu być i mają Państwo od niego pozdrowienia.
MR: Dziękujemy i pozdrawiamy.
KJ: We Francji poznaliśmy się i to był taki miesiąc... właściwie pracy. Ja pracowałam na szczycie kapliczki, na dachu i zawiałam druciki, a on, w cieniu, na samym dole, kręcił beton po prostu. I okazało się, że on miał najlepsze miejsce na cały miesiąc w cieniu, a ja na górze na słońcu tam pociłam się i właśnie schodziłam do cienia na łyczek wody i tak się zaczęła nasza znajomość. 
MR: I już Pani do Polski nie wróciła?
KJ: Po Francji zaczął się właśnie MOST, czyli program wymiany studenckiej między Uniwersytetami Warszawskim a Jagiellońskim. I ja wiedząc, że wyruszam do Krakowa, zaproponowałam mojemu przyszłemu mężowi, żeby przyjechał do mnie i mojej przyjaciółki. I on rzeczywiście tam do nas przyjechał i tam dokończył pisać swoją pracę dyplomową. Tam poznałam etnologię i Kraków, a po paru miesiącach wróciłam do Warszawy.
MR:Już we Francji Pani pisała?
KJ: Jeszcze nie. To był rok 2004.
MR: Jeszcze nie.A w Düsseldorfie pracuje Pani zawodowo i oprócz tego, że Pani pisze i wyszywa, czy Pani też maluje, jak mama?
 KJ: Są takie próby za mną, natomiast efekty nie są zadowalające. Artystyczne zajęcia zostawiam na godziny po pracy. Pracuję we francuskiej firmie, która jest bardzo międzynarodowa. Mamy filie właściwie w całej Europie i ja zajmuję się głównie Beneluksami, czyli Belgią, Holandią i Luksemburgiem. Tam są moje główne punktu skupienia, tam muszę dzwonić co najmniej 15 razy dziennie w różnych językach i szybko musze zmieniać te języki. To jest głównie francuski, angielski, niemiecki i czasami polski, ponieważ jest wiele placówek księgowych, które są w naszym kraju.
MR: A ostatnio zakochała się Pani w…?
KJ: We Włoszech. 
MR: To proszę o tym nam trochę opowiedzieć. To był rok 2016?
KJ: W 2015, 2017… właściwie moje miłość do Włoch trwa od 25 lat, kiedy to po raz pierwszy wyruszyliśmy do Włoch z całą rodziną.  Od dwóch lat uczę się włoskiego, dużo rozumiem i już troszeczkę rozmawiam. W zeszłym roku udało się dwa razy wyjechać na Sycylię. Dlaczego Sycylia? Tam nasz znajomy ksiądz poznany w Düsseldorfie ma teraz swoją placówkę w Palermo. W związku z tym stwierdziliśmy, że go odwiedzimy i przy okazji spędziliśmy wakacje.
MR: Impresje są w tej oto książce: Paleta Barw.
KJ: Tak,Siciliana jest w tym zbiorze.
MR: Pani poezja jest tłumaczona min na francuski i na włoski. Na prezentacji widzą Państwo, że Pani Klaudia brała udział w spotkaniach poetyckich w Warszawie w 2015 i 2017 roku, we Włoszech w czerwcu. Czyli nie tylko Pani rozwija się bardzo mocno zawodowo, ale jako poetka również. A skąd pomysł na okładki?
KJ: Kiedyś nieśmiało pomyślałam sobie, że można by dać mój obraz na okładkę pierwszego zbioru. Natomiast za drugim razem pomyślałam, żeby dać zdjęcie z Rzymu, Pani Barbara Nawrocka wie, bo do niej je wysyłałam. Jak mój mąż się dowiedział, że wysłałam jakieś tam zdjęcie, zezłościł się i powiedział: „twoje obrazy mają być na okładkach!” Pomysł jest taki, aby był ciąg, kontynuacja graficznej formy, by zachować pewien układ. Mąż jak zwykle ma trafne podpowiedzi i myślę, że jest to udany pomysł. A za chwilę dostaną Państwo do rąk własnych te oto obrazy, ponieważ trzeba je absolutnie zobaczyć z bliska. To są koraliki, malutkie elementy biżuterii, które są wszywane w tło niteczką i igiełką z każdej strony. Zdjęcia niestety tego do końca nie oddają.
MR: Te okładki są po prostu piękne! A jak to było Pani Klaudio z tym? (Wzór kwiatowy)
KJ: To może proszę pokazać do publiczności. To jest mój pierwszy obraz, który powstał na spodniach mojej Cioci Hani. Cioci Hani niestety nie ma dzisiaj, ale jest jej siostra, Ciocia Basia i moja Mama. A więc tak: Mama przyniosła mi tę drewnianą ramkę ze strychu i był taki wzór pod spodem. Ja miałam ze sobą koraliki, ponieważ przygotowywałam biżuterię i wiedząc, że mogę zrobić taki układ, oddałam to w tej właśnie postaci. Myślę, że efekt jest zadowalający, welurowe spodnie Cioci Hani się bardzo przydały. To był właśni początek mojej drogi artystycznej. 
MR: Drodzy Państwo, Pani Klaudia przywiozła ze sobą dwa zbiory swoich wierszy, które są do kupienia. Myślę, że zgodzi się również na ich podpisanie.
KJ: Oczywiście!
MR: Dziękuję za rozmowę. Teraz zapraszamy na dalszą część wieczoru. Wiersze Pani Klaudii recytuje Pani Agnieszka Lużyńska.